Motto:
Kościół nie może nigdy
pozwolić na nadużywanie go do antyeuropejskiej demagogii oraz
podsycania antyeuropejskich nastrojów. Dla zjednoczonej Europy nie ma bowiem
alternatywy. (Jan Paweł II, przemówienie do parlamentarzystów austriackich,
Rzym, 23. 03. 1997).
1. Przedstawione poniżej
myśli, to zaledwie szkic, którego intencją jest zaproponowanie
szerszej perspektywy w spojrzeniu na to, co w gorączce politycznych sporów
zbyt często się gubi i nie jest dostrzegane.
Gdy
dzisiaj mówi się o integracji europejskiej myśli się zazwyczaj o
procesie zapoczątkowanym po II Wojnie Światowej, którego obecna
postać nosi nazwę Unii Europejskiej. Integracja europejska jest
jednak pojęciem znacznie szerszym i historycznie możemy chyba
mówić, że obecnie mamy do czynienia z drugim procesem integracyjnym
na wielką skalę.
2. Pierwsza integracja to ta, której
wielkim owocem była średniowieczna christianitas. Niektóre jej realizacje trwają nadal i poniekąd
pozostają modelowe po dzień dzisiejszy. Za taki trwały owoc,
który równocześnie był motorem integracji możemy uznać uniwersytety
do których „pielgrzymowali” studenci z bardzo wielu krajów. Wystarczy
pomyśleć jak ważnym czynnikiem integracyjnym w Europie
środkowo-wschodniej stało się założenie uniwersytetów
w Pradze czy w Krakowie oraz jak wielkie znaczenie dla naszego miejsca w
Europie miały studia naszych studentów w uniwersytetach włoskich.
Wielką rolę w tym procesie integracji odegrała
postępująca organizacja kościelna i klasztory.
Siłą
i spoiwem tej pierwszej integracji było chrześcijaństwo. Motorem
była wola ewangelizacyjna Kościoła, czyli wola zdobywania
uczniów dla Chrystusa i wyznawców dla Kościoła.
W
procesie pierwszej integracji kontynentu, która oprócz wymiaru religijnego
miała również ważny wymiar kulturowy, polityczny i ekonomiczny
dokonała się integracja wielu różnych elementów, które
często umownie określa się przy pomocy imion starożytnych
miast - Jerozolimy, Aten i Rzymu. To
jednak, co było siłą i spoiwem tej pierwszej integracji
okazało się w pewnym momencie słabością owej
średniowiecznej christianitas.
Ujawniła się ona głównie w chwili podziałów religijnych.
Zapowiedzią tej słabości była już u początków
drugiego tysiąclecia schizma wschodnia, której głębokie rany nie
są zaleczone do dziś. W pełni ujawniła się ta
słabość pierwszej integracji w podziałach religijnych
związanych z reformacją. Okrutne wojny religijne pogrzebały
średniowieczną christianitas, wykopując głębokie
przepaście między ludźmi.
3. Próbą odpowiedzi na tę
porażkę christianitas było przewartościowanie w sferze
kultury. W formie czystej widzimy to wyraźnie u samego progu
nowożytności w kartezjańskiej nadziei, że to rozum stanie
się źródłem zgody i pokoju i pomoże rozwiązać
problem biedy i chorób budować dobrobyt. Przewartościowanie w sferze
kultury przyniosło wiele niewątpliwych osiągnięć. Jednak
nadzieje związane z rozumem, które u początków nie były
wymierzone w chrześcijaństwo ani w Kościół, okazały
się iluzją. Ale nie tylko sam racjonalizm jest odpowiedzialny za iluzoryczność
tej nadziei. Chrześcijaństwo z dużym trudem podjęło
wyzwania związane z przewartościowaniami w sferze kultury.
Upraszczając, można powiedzieć, że reakcją była
nierzadko niechęć a nawet wrogość czy odgrodzenie się
od nowych prądów w filozofii i w nauce. Wyobcowanie religii z jednej strony
i postulat prywatyzacji wiary z drugiej to
- jak się wydaje - istotne czynniki dezintegracji. Rodzące się później
nacjonalizmy tylko tę dezintegrację pogłębiły.
4. Delikatność obecnego
procesu integracji europejskiej polega m. in. na tym, że rany, jakie sobie
zadały ludy na naszym kontynencie są jeszcze świeże, gruzy
po barykadach i polach bitew jeszcze nie uprzątnięte. Rola
Kościoła Katolickiego w tej sytuacji jest niezwykle skomplikowana,
choćby przez konieczność odzyskiwania czy budowania nowej
wiarygodności, przezwyciężania oporów i lęków we
własnych szeregach, przyswajania sobie metody dialogu ze wszystkimi.
Kościół
odkrywa, że zalążki obecnego kryzysu Europy zostały posiane
w procesie jej pierwszej ewangelizacji. Takim zalążkiem posianym wraz
z Ewangelią był grecko-rzymski indywidualizm. Takim
zalążkiem obecnego kryzysu stało się wykorzystanie
politycznego konformizmu w ewangelizacji, czyli dość skwapliwe
skorzystanie z przywilejów religii państwowej jeszcze w Cesarstwie
Rzymskim. Chrześcijański świat, który się
rozwinął z tymi zalążkami kryzysu w sobie kończy się na naszych oczach.
To o czym tu mowa Jan Paweł II w liście
apostolskim Novo millennio ineunte (nr
40) wyraził w następujący sposób: „Nawet w krajach, gdzie Ewangelia dotarła wiele wieków temu,
przestało już istnieć «społeczeństwo
chrześcijańskie», które mimo licznych ułomności, jakie
cechują wszystko co ludzkie, odwoływało się jednoznacznie
do wartości ewangelicznych.”
5. Z tego, co bardzo skrótowo i w
pewnym uproszczeniu próbowałem wyrazić, wynika rola
Kościoła w procesie obecnej integracji europejskiej. Polega ona
głównie na przezwyciężaniu indywidualizmu oraz rozwijaniu wiarygodnej
ewangelizacji, nowej, nie opartej o konformizm społeczny lub polityczny.
W
związku z tym od dłuższego już czasu Kościół w
oparciu o nauczanie Soboru Watykańskiego II na nowo definiuje swoje
miejsce w procesie integracji europejskiej. Kierując się zasadą autonomii
Kościoła i państwa w sferach dla nich właściwych,
zachęca ludzi świeckich do chrześcijańskiego
świadectwa w politycznej działalności na rzecz procesu
integracji europejskiej. Zadania polityków chrześcijańskich w tym
procesie Jan Paweł II opisał m. in. w następujący sposób
przemawiając 23 marca 1997 r. do parlamentarzystów austriackich: „Politycy chrześcijańscy mogą
wnieść własny wkład w ten proces. Polega on na ukazywaniu
nienaruszalnej godności każdej osoby ludzkiej. Na tej podstawie można
zbudować europejską kulturę życia. Chodzi w niej nie tylko
o to, by w Europie żyło się dobrze pod względem
ekonomicznym i finansowym, lecz o to, by była ona zbudowana na fundamencie
wartości, które przyczyniły się do jej wielkości.
Chrześcijański polityk nie zrezygnuje z tego wszystkiego, czego uczy
go jego wiara i co podsuwa mu jego własne sumienie.”
Jeśli chodzi o wizję roli Kościoła w związku ze staraniami Polski o przystąpienie do Unii Europejskiej, to oprócz znanych wypowiedzi Jana Pawła II w Sejmie RP oraz w Balicach przed odlotem do Rzymu w sierpniu 2002 r., warto przytoczyć wypowiedź papieską skierowaną 3 grudnia 2002 r. do Ambasador RP Hanny Suchockiej: „Kościół pragnie być obecny również w procesie przygotowania Polski do pełnego zjednoczenia z Unią Europejską. Słuszne jest dążenie do tego, aby Polska miała swe należne miejsce w ramach politycznych i ekonomicznych struktur zjednoczonej Europy.” Chodzi o coś innego niż tylko o poparcie starań Polski – chodzi o obecność Kościoła w procesie przygotowania Polski do pełnego zjednoczenia z Unią Europejską. Oczywiście, że obecność Kościoła w tym przygotowaniu, nie ma nic wspólnego z „upartyjnieniem” Ewangelii, bo jest to obecność ewangelizacyjna, dzięki której serce człowieka dotknięte miłością Chrystusa zwycięża egoizm i szuka drogi ku drugiemu przez pojednanie, dialog i współpracę.
Jan
Paweł II w sposób najbardziej systematyczny wyartykułował swoje
poparcie dla projektu integracji Europy w przemówieniu do uczestników
Konferencji Przewodniczących Parlamentów krajów Unii z 23 września
2000 r.: „W tym stuleciu, które się
kończy, moi poprzednicy i ja sam nie omieszkaliśmy wyrazić
poparcia dla realizacji wielkiego projektu zbliżenia i współpracy
między Państwami i ludami Europy.”
W
tym samym przemówieniu odniósł się do planów rozszerzenia Unii: „Z zadowoleniem zauważam, że Unia
pragnie przyjąć nowe państwa członkowskie i że
przyjmuje postawę otwartą i elastyczną wobec
przyszłości.”
Bardzo
znamienne jest też w kontekście naszych rozważań przemówienie
do parlamentu włoskiego z 14 listopada 2002 r., w którym można
wyczytać papieskie rozumienie relacji pomiędzy procesem integracji
naszego kontynentu a samorozumieniem narodów, które go stanowią. Oto jego
fragment: „Włochy, ufające we własne
siły i wewnętrznie spójne, są wielkim bogactwem dla innych
krajów Europy i świata. Pragnę podzielić się z wami tym
przekonaniem, w chwili gdy określany jest kształt instytucjonalny
Unii Europejskiej i gdy wydaje się już bliskie jej poszerzenie o
liczne kraje Europy Środkowowschodniej, które przypieczętuje niejako
proces likwidacji jej nienaturalnego podziału. (…) Jeśli nowa
jedność Europy ma być trwała i stabilna, należy
dołożyć starań, aby była oparta na podstawach
etycznych, które niegdyś stanowiły jej fundament, a zarazem otwarta
na bogactwo i różnorodność kultur i tradycji poszczególnych
narodów.”
Te
i inne wypowiedzi popierające integrację kontynentu sprawiają,
że wszelkie uwagi krytyczne, czy oczekiwania, jakie ten Papież
już zgłaszał czy w przyszłości on i jego następcy
będą niewątpliwie zgłaszali, pod adresem różnych
fragmentów procesu integracji Europy, należy rozumieć jako
współmyślenie kogoś, kto chce dać impuls poszukiwaniom
głębszych wymiarów integracji, kto po prostu chce nie tyle mieć
wpływ na taki czy inny polityczny kształt dzisiejszej i przyszłej
Europy ile raczej stara się o to, by Ewangelia i świat jej
wartości inspirowały i pobudzały ludzi do
przezwyciężania podziałów i do współpracy w budowaniu
jedności i ładu naszego kontynentu.